Dziewczyna czekała
na ciotkę, tak jak mówiła, na skraju lasu. Nerwowo sięgała po topór i miecz na
zmianę, wyjmując i obracając je kolejno.
Poza tym słuchała. Było cos dziwnego w tej ciszy, coś nienaturalnego. Ogarniała
ją wszędzie, nawet ptak nie zaśpiewał ani razu.
Usłyszała szelest i
odwróciła się. Widziała wilka, całego białego i… nie mogła w to uwierzyć- jego
ogon był niebieski! Tak jakby ktoś
pofarbował go na ombre. Była pod wrażeniem. Wilk zmienił się w Curabitur, która
skinęła na dziewczynę i poprowadziła ją na polanę.
-Tu będziemy ćwiczyć-powiedziała- pokaż mi sprzęt, który
zrobiłaś.
Elenor zmieniła się w
leoparda i pobiegła po nie, by po chwili wrócić z masą drewnianej broni.
-Brawo- pochwaliła ją Rabi- opanowujesz już metamorfis. Łał, nieźle zrobiłaś te repliki. Świetnie
wyważone.
Zaczęły trening. Walczyły
na noże, miecze, topory ,strzelały z łuków i walczyły wręcz, kiedy usłyszały
jak gdyby było trzęsienie ziemi. Kobiety zmieniły się i pobiegły sprawdzić co
się stało. Elenor zamurowało. Na skraju lasu było wiele, naprawdę wiele żołnierzy-
chyba z milion.
-Trzeba coś z tym zrobić-
szepnęła
Przepraszam, że rozdział krótki, ale obiecuję dużo adrenaliny w następnym ;)